poniedziałek, 15 października 2012

Poznańskie koziołki

Dziś dostałem zlecenie sfotografowania poznańskich koziołków , w tym celu udałem się do Ratusza. Dzwonię , drzwi otwiera mi Pan z ochrony , mówię że jestem ten i ten i przyszedłem zrobić to i to. Pan prowadzi mnie przez wysokie komnaty do gabinetu Kierownika. Przedstawiam się Kierownikowi , który z uśmiechem odpowiada:
-Zapraszam.
Zabieramy klucze i ruszamy. Pniemy się schodami w górę , mam wrażenie że droga nie ma końca.
Pytam:
- Czemu tu nie ma windy?
Kierownik ze śmiechem odpowiada:
- W takim starym budynku by chciał mieć Pan windę
Przechodzimy przez mniejsze pomieszczenia. W końcu docieramy do pokoju w którym widać mechanizm zegara wieżowego.
Mówię sobie zasapany:
- Nareszcie.
Pan Kierownik pokazuje mi małą drabinkę i małą dziurę w suficie i odpowiada:
-To tam.
Zdziwiłem się , odpowiadam:
- Gdybym wiedział że jeszcze tam będę musiał włazić to bym tu nie przyszedł.
Kierownik wybucha śmiechem.
Wchodzę na drabinkę , ledwo się przeciskam z torbą fotograficzną przez dziurę w podłodze. Pomieszczenie jest bardzo małe , ocieram się o mechanizm koziołków. Wyciągam sprzęt , wchodzę na mały taboret który stoi w rogu pomieszczenie. Jest strasznie ciasno , boję się że gdy mechanizm się uruchomi to mnie zahaczy. Z niecierpliwością zerkam na zegarek , przygotowany do zrobienia zdjęć.
Z dołu dochodzi głos Kierownika:
- Jeszcze minuta.
Staje się coraz bardziej nerwowy , boje się że zdjęcia nie wyjdą i klient będzie nie zadowolony. Nagle maszyna rusza , najpierw otwierają się drzwi , następnie uruchamia się mechanizm wysuwający koziołki przez małe okienko. Zaczęło się. Szybko robię zdjęcia. Cały czas mam w głowie słowa klienta:
- Ma być w pionowym kadrze
Wale zdjęcia jak oszalały , jestem w transie , nerwowo co jakiś czas zerkam kontrolnie na wyświetlacz aparatu , coś się wybierze , tu się przytnie tam się wytnie.
-Będzie dobrze.
Powtarzam sobie w myślach. Z dołu słyszę oklaski publiczności i nagle koniec. Koziołki zaczynają się chować. Schodzę z taboretu , nad głową mam pędzący mechanizm , pakuję sprzęt do torby i po tej samej drabince po której wszedłem schodzę na dół , proszę Kierownika żeby odebrał ode mnie torbę bo inaczej bym nie zszedł. Zamieniam jeszcze parę zdań z Kierownikiem , on z trzaskiem zamyka drzwi pomieszczenia z mechanizmem zegara i schodzimy na dół po drewnianych schodach. Idę pierwszy zadowolony , że widziałem koziołki z bliska , już sobie  wyobrażam jak wrzucam zdjęcia na bloga , jestem szczęśliwy , że wykonałem zadanie. Schodzimy na parter Ratusza , żegnam się z Kierownikiem i z Panem z ochrony. Zamykam drzwi i pędzę do domu.

Koziołki są symbolem Poznania , można je oglądać o dwunastej w południe gdy się trykają dwanaście razy. Turyści z różnych stron świata przyjeżdzają je oglądać i fotografować. Pamiętam gdy miałem trzy latka i ojciec zabrał mnie na Stary Rynek i pokazał mi koziołki.  Nie wyobrażam sobie Poznania i Starego Rynku bez nich.

                                               















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz